Wspomniany w tytule posta stan świadomości dopadł i mnie. W pełni świadomie mogę się przyznać, że popadłam w zakupoholizm, a dokładnie w jego specyficzną odmianę, czyli szmatoholizm (może zna ktoś ładniejsze określenie tej przypadłości?).
Po prostu chcę się pochwalić moimi łupami z kilku ostatnich miesięcy. Przemilczę ile w tym czasie kupiłam różnych kolorów i odcieni Kony Cotton, dziś nie będzie żadnych solidów.
Tak się złożyło, że wszystkie tkaniny jakimi się chcę pochwalić pochodzą ze sklepu Craftfabric.
Na początek zaczęłam od kompletowania zestawu "dziewczyńskiego". Są to materiały z kolekcji Bazaar Style, Bijoux, Modernology oraz Safari Moon.
Mimo, że tkaniny są z różnych kolekcji, to razem tworzą całkiem spójny zestaw.
Kolejne dwa zestawy cudnych szmatek to: Rain or Shine ...
... oraz przepiękny Urban Mod.
Z jednej strony żałuję, że w Polsce nie są dostępne wszystkie tkaniny z powyższych kolekcji, ale z drugiej strony to dobrze, bo mój portfel by tego nie wytrzymał.
Ponieważ nie jestem egoistką, to kupiłam też coś dla mojego synka, jeszcze nie wiem co powstanie, ale będzie to coś tylko dla niego :)
Kolejną tłustą ćwiartkę poprostu musiałam kupić, żeby nie stracić honoru, przecież podobny materiał wybrałam do mojej mozaiki.
Ostatnia zakupiona tkanina to Ebony metalic, dziewczyny lubią błyskotki.
Na koniec pozostawiłam najlepsze, zestaw Recollection wygrany przeze mnie w konkursie zorganizowanym przez Craftfabric na Facebooku z okazji 3000 Lików. Bardzo się cieszę z tej nagrody, poza tym to moje pierwsze wygrane tkaniny.
Teraz pozostaje tylko zebrać się w sobie i odważyć się pociąć te piękne tkaniny, tylko jakoś mi szkoda, naradzie je sobie oglądam, głaszczę i cieszę się, że je mam. Szmatoholizm na całego :)